Maria Golovina: „Jestem we wsi w domu!”

Pewna kobieta uśmiech

Przypadki, w których ludzie opuszczają wioskę w celu założenia miasta, są znane wszystkim; ten „skutek” ma miejsce w Rosji od wielu stuleci. Przenoszenie osoby z miasta do wioski jest znacznie rzadsze. Zwłaszcza gdy takie drastyczne zmiany zachodzą w życiu milionera, który nie jest zmęczony światowym życiem, który marzy o rolnictwie, ale w życiu zwykłej kobiety. Maria Golovina z Kemerowa zdecydowała się przeprowadzić. Jakie jest teraz jej życie, powiedziała portalowi ladies.decorexpro.com/pl/.

W Kemerowie, gdzie Maria Golovina mieszkała do 2015 r., Wszyscy ją znali. Maria jest logopeda-defektologiem, prowadziła „Służbę Pedagogiki Medycznej”, pracowała z dziećmi niepełnosprawnymi, była aktywnie zaangażowana w działalność charytatywną i społeczną. I nagle, niespodziewanie dla wszystkich, Mary wyjeżdża do wioski Chumai - do swojej małej ojczyzny. Ale zaczynają mówić i pisać o sobie i jej projektach jeszcze bardziej.

Maria stoi w tle domu

- Maria, kiedy chciałeś wrócić do wioski? A główne pytanie brzmi: dlaczego?

- Opuściliśmy Chumai, gdy miałem 15 lat. Nie chciałem wyjeżdżać, okoliczności rodzinne właśnie się zdarzyły. Zawsze chciałem mieszkać w mojej rodzinnej wiosce, ale zależało to od dwóch ważnych kwestii: mieszkania i pracy. Ponadto mój mąż nie chciał się przeprowadzać i zawsze uważałem, że nie mam wyboru. Musisz mieszkać z mężczyzną w wiosce - wychowałem się w tym przekonaniu.

Dzieci były smutne, nagle pojawiły się dla nich problemy mieszkaniowe - teraz wynajmują mieszkanie.

Udało mi się podjąć decyzję - mieszkać w Chumai w 2014 roku. Stało się to u szczytu sukcesu w Kemerowie, kiedy wszystko zapowiadało stabilne perspektywy w mieście. Wiele lat pracy psychoterapeutycznej nad sobą pomogło mi podjąć decyzję. Z zawodu zajmowałem się psychoterapią, ponieważ pracując z dziećmi i rodzicami ważne jest, aby zdawać sobie sprawę z natury emocji i uczuć, które pojawiają się w związkach.

Dlaczego poszedłem do Chumai? Uświadomiłem sobie marzenie z mojego dzieciństwa, to jest moje miejsce władzy - sprawdzone przez lata. Mój wujek mieszka w wiosce, każdego lata prowadziliśmy tutaj ogród i robiliśmy przygotowania. Starali się również tutaj świętować Nowy Rok, gromadząc wszystkich swoich krewnych.

Oczywiście samo spełnienie marzeń z dzieciństwa nie jest „dorosłe”. Gdzieś w 2007 roku zacząłem planować stworzenie osiedla gościnnego w Chumai. Często przychodzili do mnie przyjaciele, turyści w Kijowie każdego roku, więc zdałem sobie sprawę, że nasza wioska jest atrakcyjna, a jej położenie u zbiegu gór i doliny tworzy tutaj wyjątkowy klimat i atmosferę. Ogólnie poszedłem do Chumai, aby zbudować osiedle gościnne Marusino. Miałem 1,5 miliona rubli ze sprzedaży mieszkania, mojego zawodu i dziecięcych doświadczeń życia we wsi. Cóż, silne pragnienie spełnienia marzeń!

W celach informacyjnych. Chumai to wieś w obwodzie chebulinskim w regionie Kemerowo. Znajduje się na lewym brzegu rzeki Kiya, lewym dopływie rzeki Chulym (dorzecze Ob). W centrum wioski płynie rzeka Chumai. Populacja wynosi około 1300 osób. Powierzchnia - 9 metrów kwadratowych. km, 15 ulic.

Maria kopie łóżka

- A co z mężem?

- Zanim zerwałem z mężem. Uważał, że powinienem mniej pracować, spędzać więcej czasu w domu. Miał kolejną prośbę o funkcje swojej żony. Uznałem, że samorealizacja jest ważniejsza i szlochając, odszedłem.

- Jak zareagowali twoi krewni i przyjaciele na twoją decyzję opuszczenia miasta?

„Moi krewni znają mnie dobrze, więc nikt nie zaczął się kłócić - jest to bezużyteczne”. Dzieci były smutne, nagle pojawiły się dla nich problemy mieszkaniowe - teraz wynajmują mieszkanie. Chociaż syn próbował założyć synową na całe życie we wsi, oparła się. Mama uważa, że ​​właściwie zrobiłem właściwą rzecz.

Warunki są nadal trudne. Mama pomaga przede wszystkim, ponieważ jest na emeryturze i wciąż jest pełna siły, jej syn przybywa, gdy nie pracuje. Rozpoczął swój projekt na naszej posiadłości - buduje kurnik. Córka przychodzi rzadziej. Przede wszystkim cieszy się wnuk Timura, wiosną minie trzy lata.Goni psy i koty, zna ich pseudonimy, kopie śnieg i piasek, a wraz z babcią niesie wodę z kolumny. Ma tu wiele zajęć!

Cała rodzina przygotowuje wspólnie obiad

„Jak mieszkańcy Chumai docenili twoją wizytę?” Jak postrzegają innowacje, które wprowadzasz w życie wioski?

- Mój kolega z klasy mieszkający w Chumai nazwał mnie głupcem. Przyjaciel, który marzył o wyjeździe do miasta przez całe życie, doszedł do porozumienia, ale jest sceptyczny. Szef lokalnej administracji, poruszający wszystkich Chumayów, którzy wyjechali, aby przenieść się do wioski, był zszokowany - nie udało mu się nikogo poza mną.

Na początku było dużo otwartej nieufności, niektórzy nadal ją mają. Nie przyszedłem cicho, ale od razu z projektem Art Bays - miejscem kreatywności dzieci. Pracownicy państwowi bali się pracy, zwłaszcza nauczycieli, więc przyjęli mnie i projekt z wrogością. Chociaż moi rodzice pracowali jako nauczyciele w tej szkole, a moja matka opuściła wioskę jako dyrektor szkoły, szkoła zdecydowanie mnie nie potrzebowała.

W celach informacyjnych. „Art Bay” to coś w rodzaju wiejskiego domu kreatywności. W zwykłej chacie w weekendy dla lokalnych dzieci kursy mistrzowskie odbywają się w różnych kierunkach - od stolarstwa po bułeczki. Od momentu odkrycia dzieci Chumai przychodzą tutaj tylko po to, aby porozmawiać z dorosłymi i ze sobą. Zajęcia prowadzone są przez lokalnych mistrzów i zapraszani z regionalnego centrum. Przyjaciele Kemerowa, Maria Golovina i Elena Mitrofanova, partnerka projektu, przybyli, aby naprawić chatę pod „Art Bay”.

Teraz sytuacja w relacjach bardzo się zmieniła we wszystkich instytucjach budżetowych i części populacji. „Art-bay” jest konieczne dla wsi, stało się oczywiste. Przybywa tu bardzo duża liczba dzieci i nikt ich nie zmusza. Jednocześnie żaden z dorosłych nie przyszedł jeszcze z pomocą w dni pracy w społeczności, chociaż rodzice są zadowoleni, że istnieje dom dla kreatywności dzieci. Pomaga tylko jedna duża rodzina - Aleksiejenko, przybyli do wsi trzy lata temu.

Zasadniczo wsparcie słowne jest większe niż w praktyce. Mieszkańcy wioski czują się „porzuceni”, „drugorzędni”: państwowa farma milionerów spadła, nie ma pracy. Ludzie nie mają podobieństwa, nie mają moralnych wytycznych. Tylko przeszłość pozostaje, jak wierzą, i żyje w niej. Dlatego trudno im zobaczyć w pobliżu coś dobrego i przydatnego. Mam nadzieję, że sytuacja się zmieni.

- Mary, z kim jesteście przyjaciółmi w wiosce?

„Ludzie, z którymi codziennie się komunikuję, to moi sąsiedzi”. Możesz mieszkać w wiosce i nie mieć bliskiego kontaktu z sąsiadami, to zależy od osoby, ale doceniam ludzi. Udało mi się zgromadzić kreatywną inteligencję w społeczności, stworzyliśmy kreatywne stowarzyszenie, teraz spotykamy się i śpiewamy, czytamy poezję, słuchamy piosenek autora, wymyślamy coś. Postanowiliśmy więc stworzyć nasz kalendarz Chumai do przyszłego roku, nazwijmy to Opowieściami Chumai. Fotografowie zrobią nasze lokalne zdjęcia, skomponujemy razem historie z naszego wiejskiego życia.

Przyjazne picie herbaty przy wspólnym stole

- Czy po bardzo bogatym w wydarzenia życiu w Kemerowie brakuje komunikacji?

- Nie odczuwam braku komunikacji, inną rzeczą jest to, że zmieniła się jakość komunikacji. Internet stał się bardziej: korespondencja, skype. Seminaria organizowane przez Fundację Timczenki dla projektantów, którzy wygrali konkurs „Cultural Mosaic 2015”, bardzo mnie wzbogaciły. Krąg przyjaciół się powiększył i pojawili się ludzie, którzy zajmują się podobnymi praktykami w innych regionach. Jesteśmy teraz „gangiem”.

„Jaki jest teraz twój zwykły dzień w Chumai?”

- Wstaję o 6 lub 7, rzadko o 8 - to tylko zimą. Ogrzewam czajnik, topię piec, karmię trzy koty domowe, trzy moje psy i jednego sąsiada, napełniam karmnik dla ptaków. Następnie biegnę do „Art Bay”: tam karmię dwie nastoletnie kocięta wybrane w moim domu, ładuję piec, a na zimno zalewam go rano. Wracam do domu: przynoszę wodę i drewno na opał, jem śniadanie, sprzątam śnieg na podwórku, jeśli mam czas przed pracą. Potem do godziny 10 lub 11 idę do muzeum (od lutego ubiegłego roku mam budżet w Muzeum Krajoznawczym Chumay), to jest około 1,5 km wzdłuż ulic. Muzeum ma wszystko zgodnie z planem pracy, ale czasem można pracować w Internecie, oglądać pocztę i sieci społecznościowe.W najlepszym razie idę do domu o 15:00, częściej o 16:30. Chodzę do sklepu po chleb dla bydła, kupuję coś dla siebie. A potem do godziny 19 wszystko przebiega zgodnie ze scenariuszem porannym. Wieczorem zwykle siadam przy komputerze, pracuję, czytam go przed snem i zasypiam nie później niż o 23:00. Jest to codzienna rutyna, jeśli nie ma żadnych wydarzeń i nie jadę do Kemerowa. Oczywiście zdarza się, że oceniam w pracy i po prostu oglądam film wieczorem.

Zawsze marzyłem o życiu w wiosce, posiadaniu dużej działki i dużego domu z pokojami dla wszystkich pokoleń rodziny, posiadania rzeki i lasu w pobliżu, psów na podwórku i kotów w domu tylko zimą.

Dzieci siedzą przy stole i rysują

- Jakie są główne trudności, z którymi musisz się zmierzyć - zarówno wewnętrzne, jak i moralne?

- Główną trudnością jest gospodarstwo domowe - zimą ogrzewać piec w dwóch domach, a latem nosić wodę do nawadniania. Procesy te wymagają dużo czasu i wysiłku. Mam siłę, ale nie mam czasu. Moralną trudnością jest to, że ludzie są nieaktywni, w większości „martwi”. Wśród nich jest kilka kategorii. Sprawni i aktywni Chumayowie w wieku od 35 do 45 lat mają główny problem - „jak i gdzie zarabiać więcej i wysyłać dzieci do miasta na studia i życie, ponieważ one same nie świecą, ale chcą”. Są takie, które nie wysychają. I nikt nie podnosi poprzeczki świadomości ponad kwestie przetrwania.

„Jaka jest zatem główna zaleta życia na wsi?”

- Myślę, że każdy ma swoje zalety, które patrzą na życie w wiosce. Dla mnie to ciągła radość z faktu, że jestem w domu. Zawsze marzyłem o życiu w wiosce, posiadaniu dużej działki i dużego domu z pokojami dla wszystkich pokoleń rodziny, posiadania rzeki i lasu w pobliżu, psów na podwórku i kotów w domu tylko zimą. Aby było miejsce i czyste powietrze, aby wschody i zachody słońca w oknie, aby krowy i mleko ze śmietaną na stole i aby ludzie, którym zależy, na przykład ciocia Liza, sąsiadka, mogli mi powiedzieć: „Mash, czy rozłożyłeś brwi? Co za okropne! Masz je tak czarne, dlaczego je rozmazujesz. Lepiej nałóż usta, w przeciwnym razie masz blade. ”

Zdjęcie kota portret bomby wieśniaka

„Maria, czy jest coś, czego tak bardzo brakuje w Chumai?”

- Naprawdę tęsknię za obecnością bliskich współpracowników, podobnie myślących ludzi, zespołu profesjonalistów. Mówią, że sam na polu nie jest wojownikiem. A tu jest wojownik, jeśli ludzie żyją na tym polu. Wśród ludzi zawsze są „żywi”, zwłaszcza dzieci. Ale potrzebuję tych, którzy stoją ze mną ramię w ramię.

- Jakie masz plany na przyszłość? Jakie są nadzieje?

- Jest wystarczająco dużo planów i nadziei. W 2017 roku planuję stworzyć organizację non-profit, zbudować stolarkę w Art Bay, zorganizować gastronomiczne wakacje w wiosce w celu rozwoju turystyki gastronomicznej w przyszłości i wziąć udział w konkursie mozaiki kulturowej - projekt 2017. Na okres pięciu lat planuję stworzyć rezydencję artystyczną w Art Bay, letni kreatywny obóz dla dzieci, organizować sprzedaż produktów warsztatowych i rozwijać turystykę gastronomiczną w Chumai. Na jego posiadłości - aby zakończyć budowę domu, posadzić ogród, wykopać staw i zdobyć ptaka. I świętuj Nowy Rok z rodziną w dużym domu. Teraz w domu nie ma wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich.

A teraz moje nadzieje są związane z tymi moimi planami. Ale jest jedna wielka nadzieja, która stale we mnie żyje, pochodzi z kategorii „osobistej”. To nadzieja, że ​​uda mi się pokonać wszystkie moje „błędne koła” i nauczyć się kochać mojego sąsiada, nie denerwując się.

Ogrom ojczyzny

„Jesteś w Chumai od prawie dwóch lat.” Teraz możesz powiedzieć, kto potrzebował więcej - zarażasz się, czy on cię potrzebuje?

- Chumai to kraj mojego dzieciństwa, tutaj zawsze czułem się jak w domu. Kiedy się przeprowadzałem, nie myślałem, że jeśli potrzebuję Plagi, potrzebuję jej! Teraz widzę, że on też mnie potrzebuje.

Chociaż ... Tak myślałem. I Kemerowo potrzebowało mnie, a Kemerowo nadal potrzebuję jako źródła energii, której nie znajduję dziś w Chumai, w tym energii finansowej. Ale najwyraźniej chodzi o to, że w Chumai jestem najbliżej domu Ojca. Dla mnie stało się to ważne dopiero w ostatnich latach.

- Masz wiele trudności, ale nadal żyjesz w harmonii. Wróćmy do samego początku naszej rozmowy: czy w wiosce można żyć „bez mężczyzny”?

- Oczywiście! Ja mieszkam

Francuski omlet: przepis krok po kroku ze zdjęciem с

Keczup śliwkowy 🥫 według przepisu krok po kroku ze zdjęciem

„Mikozan”: instrukcje stosowania przeciwko grzybowi paznokci, zasady stosowania surowicy, skuteczność, czas trwania kursu + recenzje

Danie kuchni rosyjskiej według przepisu krok po kroku ze zdjęciem

Piękno

Moda

Diety