Wiersze Vera Polozkova 30 wspaniałych wierszy o znaczeniu

Vera Polozkova (biografia jest dostępna na Wikipedii) - rosyjska poetka, aktorka i piosenkarka. Poezję pisze od 5 lat. Polozkova Vera opublikowała poezję w swojej pierwszej książce w wieku 15 lat. Pierwszy publiczny występ autora miał miejsce w maju 2007 r. W Moskwie, w centrum kultury Domu Bułhakowa. Reprezentuje ją m.in. oficjalna strona internetowa Polyteatra. Ona też jest na Instagramie. Wiersze, w tym nowe, można czytać online lub wycenić statusy.

Popularne wiersze wiary Polozkova

Kłopoty nigdy nie przychodzą same.
Zwykle jest bezczelna.
Nieszczęście przynosi poczucie winy
Zabiera ze sobą przyjaciół
Podnosi gitarę, patrzy w oczy,
Kpiny z jazzu
A serce uspokaja się dalej
Nie trzymaj ściany.
Tak, obiecaj, nie ufaj, -
Ale z dołu wytryskuje z moich ust
Problem jest wzywany - a następnie otwarty
Żelazna brama
Poczekaj, aż triumf cię zdmuchnie
Po bitwie dwa
Problemy wpędzą cię w ciebie
I znokautuj ducha naraz.
Znikniesz gdzie do diabła
Zmiataj butelki z tacy,
A bracia wprawią cię w kłopoty -
Ona jest taka słodka.
A jeśli przyjdą na ratunek - ty nie
Otwórz to.
- Ratuj się!
- Och
Zostaw dziewczynę w spokoju
Z jej młodym nieszczęściem.
Kiedy ona przejdzie - znowu
Wszystkie rany pokryją lód -
Dziewczyna policzy zegar
Do następnego problemu.

* * *

Z nim w środku tak szybko się do siebie zbliżę
Z ustami zaczynamy się zamykać jak rany.
Zostawimy się wcześnie
W niemieszkalnej przestrzeni do spania.

Będzie pierścień: oto hołd ze łzami, oto oczy don.
Wypełni się słowami żałosnymi, filmowymi.
I zardzewiał jak pochwa
Zaciska dłoń w moich palcach.

Odwróć się, a tłum rozejdzie się z przodu.
I pójdę jak w ogniu, prawie bez dźwięku, ja -
Złamana kołyska dłoni,
Jak dziecko na piersi.

* * *

Od lata wyciekł z kotła, wydostał się spod gruzów.
A potem wszyscy spalili się na ziemi i dzwony.
Na początku nie pamiętasz, kiedy ostatni raz spędziłeś w domu,
Potem - kiedy była w domu.
Jednak oprócz twojego statku i piłki
Są inne rzeczy do zrobienia.
Jest mama - na Corvalolu, ale zła na siłę,
Od starości nie pochylanie się, ale grabienie.
Jest dusza o dużym przebiegu - była zużyta
Dziesiątki więcej z was
Tak, a ona nie musi długo siedzieć w tobie,
Przewinięto już o jedną trzecią
Bóg ścisnął ją, brzuchomówca - bezskutecznie
Najbardziej zabawnie jest patrzeć na siebie.
Głupie, oko na taśmie, brzuch na bawełnie,
Pół dnia na zebranie szczegółów, aby wstać z łóżka,
Niech On z miliardem innych sierot
Stereg, opanowany i zbudowany, jak w szkole z internatem.
Ale jakoś tego żałować
I podnieś.

* * *

Zaciskając pięści w biel,
Nie odczuwam bólu
Gram tylko główne role -
Niech nie zawsze będą świetne
Ale zawsze jest w nich więcej soli,
Więcej w nich żółci lub tęsknoty,
Bezpośredniość lub prawdziwa wola -
Czasami są strasznie trudne,
Ale dla nich i więcej nagród.

Chcesz mnie zmusić
Zostań jednym z odcinków.
Ramka filmu. W mgnieniu oka
Kamienne echo gotyckich sklepień
Wasze zamki. Dzwoni klucze
Zamknij mnie na tyłach pokoi
Jego pamięć i bez besztania
Bez obwiniania, zapomnij i nie pamiętaj.

Tylko że nie jestem jednym z tych siedzących w rogach
Na próżno czekam na wielką godzinę
Kiedy raczysz do nich wrócić - tam,
Gdzie odszedł? Ich masa jest ciemna i pozbawiona twarzy, -
Nikt nie podchodzi do głównych ról.

Nie jestem z tej rasy. We włosach
Niespokojny i świeży wiatr jest szalony
Rozpoznasz mój głos innymi głosami -
Jest wolny i odważny, jest dźwięczny i bystry,
W moich żyłach płynie płomień, a nie krew
Gotowanie w źrenicach płonącego soku.
Jestem bystry, więc wiedz, że nie musisz być prorokiem,
Zrozumieć, że strzelam w oko, a nie w brew.

Lubię cię, Mistrzyni: nawet z tobą do krawędzi,
Chociaż ponad krawędzią: jesteśmy oblani jednym blaskiem.
Ta gra jest twoim przeznaczeniem; cóż, wybierz -
Jeśli chcesz, będę twoją Margaritą ...

* * *

Moja matka była w Turcji od ostatniej nocy.
Teraz biorę dla niej gazety.
Echo w domu. Nawiasem mówiąc, bardzo głodny:
Tylko jogurty i słodycze -
Jestem bez ramienia jak Wenus
W ogóle nie chcę gotować.
Mógłbym zjeść naleśniki, na przykład -
Ale jedno - wcale nie.

Dni są spokojne, jak piosenki do ostatnich napisów.
Miasto jest świeże, sprężyste i niezależne.
Wygląda na to, że przewód telefoniczny został zerwany.
I żadne listy nie pochodzą od nikogo.

Moja muza z czarnymi włosami
Dzisiaj Tamiza szepcze ich hasła.
Muszę oglądać filmy godzinami
I połykaj garść shpu z bólu.

Nikt A Julia leci nad morze.
Metropolia jest czysta i niezamieszkana.
Widzę, że ja i lenistwo bezskrzydłe na górze:
Kto jest gdzie - ale my nie odlatujemy.

Orałbym, gorliwie ciągnąc wodze.
Chciałbym mieć niebo, a nie cztery ściany.
Cóż, kiedy palę fajki wodne z przyjaciółmi
Noszę skarpetki o nieziemskich odcieniach.

Gdyby tylko ktoś się trząsł, rozkazując być najlepszym!
Koc zostanie wyciągnięty z mojego łóżka!
Wiatr zmian! Słuchaj dalej.
Mama będzie w Turcji przez dwa tygodnie.

* * *

Osiedla siebie nawzajem - z rzekami i lasami,
Doliny, wyżyny, pasy startowe;
Bądźmy bez turystów, ale tylko my sami.
Rozpuść nas, pogrzeb nas
W obuocznej ciemności.
Każdy inny statek.
Pędzi w kierunku pisku, duże psy,
Połączony z drzwiami, szerokościami geograficznymi, adresami,
Pocieraj moje nosy
Liny
Żagle
Będę śniada wargami, kiedy będzie słaba
Całuję cię lekko na horyzoncie czoła
Między skórą a włosami.
W niektórych najmniejszych kabinach
Będę przytulny każdego dnia,
I będziemy słuchać mew, które pędzą
Wzdłuż pokładu i syreny śpiewające z wód.
Żeby wiatr rzucił nam grzywkę i łzy flag
Poprowadzisz, a ja wezmę ster,
A na brzegu pozdrawiam, aby karnawał.
Aby wziąć coś masowo, coś na pokład,
Abyś nie dał nam więcej niż dwadzieścia
A sól już zjada mięso.
Aby profilować się na niebiesko i kierować się z południa na południe,
Więc jeśli jeden po drugim - to cały kajuk,
Tak więc dwoje na zawsze młodych, zwinnych młodych,
I każdy badass, demon, rozpieszczający niebo
Ząb na szyi
Rekin, ale możesz
I każdy kochanek, zły, młody cycek.
W lunecie, kropkowana, ledwo -
Wyspy nawzajem.
I Bóg będzie starym okrętem wojennym, burzą mórz,
Opalone, odlewane, w tatuażach kotwicznych,
Cichy elokwentny, jak Bill Murray,
Ułożone jak bohater.
Będziemy dla niego radością, taka gra
Delfiny lub wieloryby, gdzieś w pobliżu rufy.
A poza wodą i ciemnością nie ma innego więzienia.
I nie ma zaimka innego niż „my”.
I wypełniając ładownie śmiechem, srebro
Deszczowa Moskwa - z całą taką życzliwością,
Siadamy, cumujemy, siadamy do krawędzi
I zacznij ciągnąć wrzesień jak ciemny rum
I cicho ciepło w środku.
I dłoń Lunyi czuje nas surowo -
Brzegi innych.
A wieczór będzie pieprzony, jak zupa kharcho.
Tak, że w rzęsach kolce i gorąco.
A Boatswain delikatnie uderza cię w ramię:
- Do zobaczenia, bracie, odchodzisz. Wróć bogaty.
I bryza we włosach będzie chodzić, figlarnie.
A odległa rafa będzie czekała na nas jutro
Kto proporcjonuje nam brzuch, barwiąc
W pobliżu turkus przez nas, jak zachód słońca.

* * *

Miasto stworzone dla dwojga
Reflektory wlewają ogień.
Chodnik u twoich stóp -
To moja dłoń.

W nocy garbią się.
Deszcz liże powoli
Z ciepłego talerza ulicy
Ślad z podeszew.

Chór
Widzisz, jestem na każdym banerze.
Czy słyszysz mnie w każdym hymnie?
Rozpoznaj mnie w tłumie
I nigdy mnie nie okłamuj.

Ogłuszający i wysoki
A czasem niegrzeczny
Mój głos jest głosem oznakowania
I rury spustowe.

Wieczór niedługo nadejdzie
Światło rozbija się przez okna.
Czy mogę być miastem?
Przytulić cię?

* * *

Myśl - szukamy siebie
Gwiazdy same i kochane.
Niech dzieci uwierzą w przypowieści
O Wszechmocnej Skale.

Plan Fatum został utracony.
Ludzie bogów są silniejsi ...
Tylko ty masz na myśli
Zapisał mi się przez niebo.

Ognista prawa ręka
(Czuję, że ma kłopoty!)
Jesteś napisany w naturze,
Wyrzeźbiony w rodzinie

Czuła śmierć
Ból dla mojego ojczystego kraju -
Kochanie jesteś przeznaczony
Jesteś dla mnie przewidziany ...

Oboje są dumni - wiem.
Razem - jak na wojnie.
Tylko - zły uśmiech -
Po prostu nie ma wyboru:

Z nowymi - nie zapomnij
Nowość - nie lubię.
Bez ciebie się nie spełnię.
Nie będę bez ciebie.

Nie ważne jak bardzo jesteś z innymi
Nie drażnij losu -
To twoje imie
Jak znaczek na moim czole

Najlepsze wiersze Vera Polozkova o miłości

I jedź butelką na autostradzie
Ogłuszony, plastikowy, prosty.
Siedzieliśmy godzinę, rozstając się, nie patrząc,
Brak „zostań” lub „poczekaj”;
Mam noc, pięćdziesiąt sześć.
Podwieź mnie na stację, wujku,
Idziesz całkowicie pusta.
Najtrudniej się przyzwyczaić -
Jestem sam, jak zamachowiec-samobójca lub rybak.
To ja kłamie złapany
Zimno na zewnątrz: jestem słaby.
Jestem jednym ze wszystkich pijaków i wszystkich psów.
Możesz chrząkać tak beznadziejnie
Wygląda na to, że moja firma to tytoń.
Nie chciałbym odejść. Siedziałbym wcierany
Ramka lub pierścień
I spojrzał w szyję, obojczyk, gardło,
T-shirt kołnierz - ale nie w twarz.
To od razu wyrzuciłoby te wiertła -
Sto przeklętych ćwiczeń
Ołówkiem, sztyletem
(rowek na ostrzu jest jak igła)
Więc biegam szczęśliwy
Jak zabiera mnie do rogu
I nie głuchota, mdłości i mrok.
Naprawdę chcę, żeby cię uwielbiała
Odpręż się i pielęgnuj.
I przypomnij mi, żebym nie przyszedł ponownie.
Tak naprawdę nie mogłem.

* * *

Trzeba było uważać.
Trzeba było przewidzieć awarię.
Tylko ojciec chciał się dobrze bawić
I sprawdź mnie dla ciebie.

Czekałem na połów od Niego -
Postanowił nie tracić dnia.
Cóż, bingo. Naprawdę źle się czuję.
Ponownie mnie pokonał.

Jesteś taki ciepły i zatłoczony ...
Twój uśmiech jest gorzki ...
Bóg zawsze gra nieuczciwie.
Bóg na pewno gra.

On blefuje. Nie śmieje się.
Myśli ruchy.
Właśnie dlatego miedziane słońce
Wypełnia twoje ślady

Dlatego twój wygląd jest chciwy
A oddychanie jest jak surfowanie.
Wiesz, On jest bezlitosny.
On cię stopi.

Skoroduje mnie czarną sadzą
Twoje złe włosy, złe rzęsy.
Prawdopodobnie wyrówna
Błagać go, pokłonić się

W końcu ukrzyżowany. Nie na Kalwarii.
Zabijesz mnie szybciej.

Przyjdę do ciebie na kawę.
I umrzyj
Pozdrawiam
Podeszwa

* * *

Głos - syrop tłuszczowy ... Solono ...
Znowu śnił o swojej twarzy.
Symbol piekła z kręgu nowych -
Rano Diabelskie koło.

„Nie, on może - jest po prostu leniwy!”
„Cóż, głowa nie przeszkadza?”
Zgłoś się. Upewnij się -
Tak, rzeczywiście
Żyjesz

Mieści się w plastikowym kubku
Kawa jest słodka jak zawsze.
- A w nocy? - Dzisiaj Tanechka
- Będziesz musiał czuwać - tak?

Tanya - miły, nadgodziny -
Cichość - nawet dwadzieścia ...
Poproś o przesiąknięte bandaże
Doprowadź mnie do głowy.

Jestem chora Jestem trędowaty.
Moja diagnoza jest już hasłem:
„Beznadziejny? Zarażony
Nie dotykaj - Lubol. ”

Słońce w ciasnej komnacie szaleje
I Kalwarię na podłodze -
Cross windows. Mam cztery miesiące
Jego śmierć w porannej steli

Zamiast nocnej maty, -
Trucizna promienia słońca.
Tanya? Cicho, schludnie ...
I odległa burza
Bieżnik mierzony lekarz główny.

Suszyć w żyłach. Nie krew - czarny olej
Rozlane kałuże gnojowicy
Na łóżku Co minutę
Bandaż Bandaż

Nie eksponuje szkarłatnej tkaniny -
Przepełnienie czarnej tęczy
Olej - z folią milimetrową -
To tak, jakby brzeg mnie osłaniał.

Scalono Odparowany Wypompowany
Wszystko w środku to tylko ciepło i suchość.
Sushi i gorączka. I zajęte warkoczami
Saponiferous prądy dusz.

Wszystkie łzy są wyciśnięte. Sucrowica
Ściga gruczoł łzowy
Na policzkach - po co się liliować
I moje oczy nie widzą.
Dzień jest jak krzyk. I zgięty zębami -
Gorączka zapomnienia.
Dzień jest jak stojak: jesteśmy na nim ukrzyżowani -
Moja pamięć jest blisko mnie.

Świszczący oddech
Jęk, -
On jest.
On jest.

Dzień jak trąba powietrzna na pustyni - solono
A piasek zatyka twoje usta.
Po południu - skompresowany, na kółkach -
I rozproszył się przy bramie.

Clank.
Dzwonienie
On jest.
On jest

Lekko tłuste. Cicha jaskinia.
Zmierzony krok - nadchodzi pustka.
Uprzejmość przed wieczorna -
Ale to wcale nie jest nocna wycieczka.

Hipokrytyczna niespodzianka:
„Miałeś dobry dzień!” -
Zgłoś się. Upewnij się -
Tak, rzeczywiście
Umrzesz

Z ich zbawieniem
„Przeszedł - miska - to” -
To nie jej wszyscy są na sumieniu -
Sumienie
Jest
I my mamy
Własny

... Pocieszenia zachwycających
Wydech - dokładnie wyjdź z brata, -
Opakowanie środka uspokajającego:
Po wieczorze
To będzie noc.

Marynowanie
Bezbolesne
Oko dnia - lekka pułapka.
Boże, zmiłuj się! - leki przeciwbólowe -
Łyżka ciemności
Na jedną szklankę.

Sky icy litr -
W zakraplaczu
Pozwól mi przelać przez szkło ...
Wilgotność nocy trochę płacze
Cholera
Lyubol.

Picie - jak studnia
Życiodajna woda święcona.
Obsady - nieśmiałe, przerażające
Młody górski potok -

Rozmowa ...
Kłucie! ..
Smak jest plastyczny w ustach.
Anioł powinien dziś współczuć
I pomóż przekroczyć granicę.
to „vivat” dla ciebie, o Wielki ...
Boże ... zesłał ... zarazę ...
Ach, jak słone ... To dzikie
Ból sprawi, że stracisz rozum ...

Jak ... nienawidzę później
Przedwczesne narodziny dnia ...
Tanya! Tanya! Brak powietrza!
Drzwi balkonowe dla mnie

Otwórz ... Dlaczego ona jest
Pali mi gardło - sól ...

Alleluja wam, Święty
Odkupienie Lubola.

* * *

Usta topnieją w takim uśmieszku
Co za zazdrość i król
Przechyli wtyczkę
Moja drżąca „miłość”.

I z podstępem w miodowym wyglądzie
Smak jest boski.
I kolumna o moim wstydu
Zostanie również odnotowany na koncie.

* * *

W świeżych ranach ziarna soli.
Uszy marzenia żyta w nocy.
Nigdy nie bój się bólu -
Tylko kłamstwa.

Indeks Wieczności na kopercie.
Dwóch Cyganów w porywającej arbie.
Nie chciała, żeby ktokolwiek umarł.
Tylko dla siebie.

Wyczerpany, drzemiący
W palcach Pana. Kruszenie sylabowe,
Tak mało proszę o niebo ...
Tak ty

* * *

To świat wymiennych; co może być bardziej zabawne niż twój protest.
Naucz się traktować siebie jako gorszego
Stworzeń; opublikują nieznajomego, jeśli nie wyślesz im SMS-a.
Znajdzie to bardziej przychylnie, jeśli nie oddzwonisz.

To jest świat jednorodny: w nim nie ma wybranych - ani zbędnych.
Nie musisz bronić praw, rozwinąć usta.
Okej, nie przekonasz - ale nawet ich nie rozgniewasz.
Jakoś tak było bez ciebie.

Powstał mit samo-wyłączności
Ze względu na złożoną organizację aktywności nerwowej.
Dobry Ojcze, od razu zrobiłby riksze
Lub osoba, która zmienia popielniczki.

* * *

Ukrywanie twarzy w siniakach,
Będę walczył i wygrywał
Trawienie tkanek miękkich
Czekać na twoją plebejską słabość

Płacząc moje wstydliwe tchórzostwo
Kiedy - bez żagli, bez wiosła ...
Będę miał litość - wtopienie się w błoto
Lub strzelaj - jeśli jest zły.

Będę, oczami nezh raju,
W niewolnikach, aby zmienić przeciwników.
I będę walczył w Samurajach.
I nie żegnaj się. I nie wybaczaj.

I nie przeliczaj - to nie ma sensu
Węzły skręcają nerwy w pięść ...
A potem będzie za późno
Uśmiecha się jak soczewka

Pocałuj mnie jak nagrodę
Nagle radośnie schodzi
Aby moje życie było szczęśliwe,
Znalezienie odrobiny zysku -

Od nudy Różnorodność ze względu na.
Jestem cierpliwa, ale nie głupia.
Wtedy stal będzie świecić w zasięgu wzroku
W moim - z księżyca z sierpa!

I listy - te, które są bardziej święte -
Wszystko zostanie spalone - na linii.
Moja droga, nie będzie już drżenia
W beznamiętnym wosku mojej ręki.

W nim tylko pogarda jest pusta.
Tak, jestem mściwy - ale dumny:
Nawet nie raczyłem zemsty
Twoja arogancja nigdy.

Ale ... słońce wciąż świeci, moja droga,
Że dobroć Boża potwierdza.
Jeszcze nie zajęty przez grób
Moją słabością plebejską jest czekać.

Piękne wiersze Vera Polozkova

Całowanie w milczeniu, reflektory
Wyłączam Głębokość
Nowość Udar mózgu
Serca - to długi pocałunek.
Obudź się przy dźwiękach gitary
Niech denerwuje się i jest tandetny.
Serenady w jednym sznurku.
Uwielbiam być częścią pary.
Jest bardziej radosny niż jeden.

Ale w miłości, nie jak na wojnie
I najprawdopodobniej jak w tajemnicy
Agentura: zdrajca nie
Skazany raczej losowo
Kula pozwala sobie na sen;
Podwójnie ryzykujesz siebie.

I drżenie świątyni
Jak galaretka jagodowa I.
Głos słodkiej dziewczyny
Metal - przepraszam
Ale musisz rzucić kawałek
Stal z tyłu. Dławić się na piasku
Jak rzadkie beaujolais i
Jak dać ci skarpetkę -
Uśmiechaj się do nich, cięższy.

* * *

Ode mnie do ciebie
Odległość równa najlepszej historii
Bunin; równa mowa w wyszukiwaniu
Formuły równa nocy w pociągu
Od Pivdenny do stacji Kievsky.
Odległość równa „nie powiedziałem najważniejsze”.

Dużo podróżuję i jestem pełna ciszy.
Lubię być poza adresem i poza dostępem.
Wyobrażam sobie, że jesteś gundosy
W dziedzinie butelek, żaluzji, sztab żelaznych -
Spanie w przedziale naprzeciwko.

To wszystko, co mam żywy i prawdziwy.
Brak skrzynki pocztowej, tak natrętne, bez wycia
Bagaż Poruszałbym się jak jaszczurka
Wieku, bez punktu docelowego, idealnie.
Pukać i oślepiać koc.

To jest istota samotności, jak bardzo pożądana, a więc bezdenna.
To jest powód do ujawnienia pełnego,
Podsumowując przez dolnik,
Jedź, słuchaj kół, szyn, tętna.
Czytasz później z podręcznego
I nie uśmiechał się.

Czytasz, mrugając desperacko, jakby z ostrego,
Nagle oczy porysowanego apostrofu
Jak je t’aime.
Odległość od wyspy do wyspy
Nie nadaje się do połowu lub polowania.
Wszystkie trasy są omijane.

* * *

Sznurki są szydełkowane
Na wargach osuszonych przez ogień.
Ludzie chowający oczy za okularami
Nie słuchają mnie intensywnie.
Zło, szczera obojętność -
Do diabła z nimi moje napady złości?
Mieliby porządny samochód
Bez metafor i ezoteryki,
Jestem zakochany w pierogach z keczupem,
Jakie są moje słowa z lotu ptaka?
Rozumiem, że to jest wieczne
Ironiczna obojętność!
Oddychają mgiełką i plotkami
Piany w butelkach
Kim ja mam siedemnaście lat
Szalony kaznodzieja? ..
Wyglądają nieco radośnie
Uśmiechy po ojcowsku:
„Najpierw dorośnij, moja pasjonatka,
Herbata, a my byliśmy bardzo żarliwi! ”
Rozbijam ich umysły
Ich córki są kretynkami
Nie nad nowym drżeniem Pelevina,
I flirtują z nocną policją.
Walczę o bycie najlepszym
Kolory obrazów, aby nie były wyblakłe,
Ale ... ty też mnie nie słuchasz
Flegmatycznie migające okulary ...

* * *

Tak, co mam, wszystko jest normalne, więc warunkowo.
Jestem chory od około dwóch tygodni.
W pewnym sensie rozmawiamy z tobą i dosłownie
Wszystko jest znane jako epigraf do pustego rozdziału.
W ogóle się nie widujemy, ale uczucie, jakby
Niosę cię jak zakładnika w mojej głowie.

Czas, moje słońce, zbyt wiele różnic
Pęknięty - i Bóg wie dlaczego.
A nowy czas wpada do domu i dokucza
I chce zacząć, wtykając nos w ciemność.
To jak niespodziewane wakacje
I zapomniałeś, jak się z niego radować.

Czas, moje słońce, głupio jest teraz pożegnać się,
Kiedy wszyscy powiedzieli i tylko jęknęli.
Przez sto lat nie mogłeś się z tobą wyłamać,
A obcy głos brzęczał jak odległe tło,
I wreszcie, nie mamy dokąd wrócić
I możesz bezpiecznie wyłączyć telefon.

I coś wewnątrz rozciąga się tak nieprzyjemnie -
Lina bezpieczeństwa lub łożysko,
I już ciąć, łzawić - no dalej, dobrze, dobrze,
Jadłem sceny,
Czy to jest drogie - Jestem wolny,
Masz trzy centy.

Czas, moje słońce, usta już dmuchają
Twoja dziewczyna patrzy przez okno.
Jak żebracy pokazują wszystkim kikuty
Twój związek: małostkowy i zabawny.
Wyjdźmy już, odciągnij rurki
I połykając wodę, zejdziemy na dno kamieniem.

* * *

Ja
Opuść.
Remis
Bez wątpienia, jak sztandar.
Łyk
Włosy w trzech strumieniach.
Jest grymasem dziewczynki -
Lęk Zakłopotany.

Jestem otwarty na wszystkie wiatry
Gorąco na dreszcze.
Rano je ciastka serowe,
Tak naprawdę nic nie opłakuje.

Ja jestem
Mierzenie słów
Baldachim
Przetapiając je tam w kule,
On siedzi przy oknie na krześle.
I nie odrywa oczu od nieba.

My–
Nie znamy się.
Nas -
Jeszcze nie jako zaimek.
Tylko -
Kropla emocji.
Podziwiając Przepraszam
Jest migdałowym kształtem oczu,
Precyzyjnie uformowane dłonie ...
Ogólnie po raz tysięczny
Czoło ściska się gorąco,
Być zabawnym - tylko na pokaz -
I chwytanie fragmentów fraz
Dowcip skazany
Boże, jak to wszystko jest bezwartościowe -
Nigdy się nie wydarzy „my”
Jako jedność zaimków
Tylko garstka żalów. -
To już koniec. Światła zgasły.

Ja
Wszystko to samo.
A nawet
Noc
Całuję delikatnie powieki.
Nie łam mnie.
Nie pomoc
Jestem córką Jowisza.
Na zawsze
Ciężko mnie kochać
Ziemski.
W wirze gwałtownych źródeł
Czasami duszę się inaczej
Że promienny, wstępujący, nie do zniesienia ...
Ale nie zbudują dla niego świątyni,
To będzie wspaniałe i wieczne -
Rano je babeczki serowe
I zakochuje się w śmiertelnych kobietach.

Ja jestem
Ciągle tylko ciąg.
Tylko
Głos
Bez słów.
Bez ciała.
Muse
Duch
Po prostu nie żona. -
Wiatr
Złapany
Na koniec

* * *

Nigdy nie przeszkadzaj temu, kto leży na dole.
Jestem piaskiem i wielkie morze leży na mnie
Wymiarowo oddycha we śnie, tajemniczy i głęboki.
Jak gruba kobieta na wyblakłym prześcieradle
Z bułką tartą pod bokiem.
Ktoś pędzący dookoła, spacerujący jak światło w kuchence,
Ktoś mnie szuka, ledwo widoczny w nocy
Na czapce baseballowej, wiewiórkach, latarce i trampkach.
Leżę w ciszy, krzyczę lub nie krzyczę.
Moje powieki nie są ani zimne, ani gorące.
A język rozpaczy jest mi nieznany.
Jaka siła mnie nudziła - ale mnie nie uratowała.
Jestem łatwa, niewymowna, nie mam numeru.
Tylko słońce tańczy w diamentach przez wodę.
Panie, daj odpocząć wezyrze i rybakowi,
Daj spokój, a ja już nie będę mówić
Te ukochane czapki baseballowe, trampki i latarka,
Z którego teraz uciekłem
do wolności.

* * *

Bez żadnego porzucenia przez przypadek
Wyblakłe frazy pożegnalne:
Chodź, moja droga, nie przegap
Zadzwoń przynajmniej raz w tygodniu.
Wieczność to tylko herbata
Na górnych powiekach oczu ...
Wszystko jest proste, słońce - radzi
Nareszcie się do ciebie zagnieźdź.
I znajduję jednego na sto
Przystojny lub bezczelny.
Śmiertelnie - tutaj jest zasłona
I spodek na pierścionki ...
I wszyscy przylegają do jego molo
Cumowanie jego skosu.
I będzie krzyczeć w nocy
Prawdopodobnie nawet syn.
„Miłość” - jak „buty”, nie zauważyłeś?
I lepiej chodzić boso.

* * *

Bardzo spokojnie, nie grzechotając drobiazgów,
Wyjdź trzema palcami
Dotykając spustu, strzel bliżej brwi;
Jeśli to naprawdę nazywa się miłością,
Panie Święty Boże, zmiłuj się nade mną.
Pasja to chwiejny pomost między przyjaciółmi a wrogami;
Jeśli jesteś fanatykiem - to i monogam:
Oddychasz mu w szyję, ledwie odważny
I w głowie z zaostrzonym hakiem w szczęce
Złóż się cicho na nogi.
Pasja to bardzo technologiczny prezent
Wąchając go w promieniu mili -
Wbudowany rozmawiać bez krótkofalówek.
Chcesz kochać - naucz się ufać.
Markowy wpływ na praktykę.

Ciekawe wiersze poety Vera Polozkova

Gdzie ja jestem Jestem w domu w śpiączce, zimie i otchłani.
Wolno mrucząc w łazience Tylko ty
Piszę plany, pluję na nie właśnie tam;
A skóra spoczywa na kremowym kleju
A jeśli go nie rozmazujesz, rozbije się warstwami.
Gdzie on jest Nikt nie wie; w rzeczywistości
On jest wiatrem; poza granicą; zaginiony; poza grą.
Niech słońce bezwstydnie liże swe trąby powietrzne
Niech zmęczy się kobietami i upałem,
Ogólnie rzecz biorąc, nie istnieje.
W końcu oszuści są bezcenni.
Marzę o tym między godziną a dziesiątą;
Śmieje się z billboardów; wkrada się do mojego artykułu.
Tadżykowie - jak ścieżka dźwiękowa do mojego dokuczliwego -
W sąsiednim mieszkaniu ściany odbijają się echem.
Taka choroba przynajmniej raz, ale zdarza się wszystkim:
Pomyślałem: zapomniałem powiedzieć coś ważnego,
Przekręcę się, ucieknę, polecę w bagażu
Tam, wszystkie z tym samym znacznikiem na dłoni.
Pomyślałem: włamię się i powiem: porque ?! ..
Ale Wieczny jest smutny z powodu linii do rzeki,
W którym nikt nie jest dozwolony dwa razy.

* * *

Trzy mole, takie jak archipelag Bermudy.
Cztery pierścienie zastępujące jedną mosiężną zwrotnicę.
I wyglądasz przez okno uniwersytetu -
Wszystkie wieżyczki, kopuły i trójkolorowa flaga.
Michaił wygląda jak szejk w cieniu platana.
Dziewczyna pije herbatę pod schodami i czeka
Native Krótkowłosy Jedi,
Który pójdzie na pominięcie seminarium.
Mowa jest ostra i alma mater - według umysłu.
Będą palić - i według redakcji: siać zamieszanie
W głowach ludzi. Patrzysz - za minutę
Przyjaciele topią cię gęstym, żrącym dymem.
Miga - mierz klatki przez stulecia: teraz spójrz.
Uśmiech przestraszyć jak błysk; żyjąc tylko ze względu na
Chwile zapalone na balustradzie
Magiczne, jak w Hogwarcie, światła.
Rozjaśniłeś: kurz, kawę, tytoń i kredę,
Perfumy - jak latarnie morskie, jak gęsty ślad w nocy
Reflektor; jeśli cię wydalą
Umrzesz jak wieloryb, który skoczył na ziemię.

* * *

Nic nie jest niespodziewane
Po prostu wlej do niego mleko.
W kielichu nieba Pan się porusza
Chmury Cappuccino.
W maju kobiety mogą wieczorem
Szukaj: Czyje to żebro?
Jem wędzone masło z kurczaka.
Ser - i białe srebro.
To miasto je asfalt wilgoci
Jak skóra I naprzód
Ciocia wstała, aby usłyszeć ewangelię,
Co brzęczy w mojej piersi.

* * *

Umiejętnie powalasz arogancję -
Ale mogę sobie poradzić, gdzie iść;
Chcę się upić w nocy
Rano chcę tu nie być.
Sterty i zgniły trzeci
Świat jest jak osierocona śliwka;
Aby cię uszczęśliwić
Musisz umrzeć na czas.
Zatrzymaj się podczas spaceru
Nerw - hej, naprawdę to zrobię
Umrzeć? - nie opróżniać wagonu,
Kiedy pociąg jedzie do zajezdni.
Wciśnij padlinę w ziemię pedałem,
Aby hiena nie była szczęśliwa
Paczka jest brudna; gnijące
Zbiorowe unikanie.
I dla innych, którzy są odporni i świezi,
Wyjaśnij wszystko tak jasno, jak to możliwe;
Już nadążam, ojcze.
Zabierz mnie do raju i zjedz mnie

* * *

W świetle księżyca
Przenikanie przez okno
Mały orbitujący satelita
Bóg kręci film o nas.
Z jego koronnej fikcji
Okazało się ciągłe makabr.
Urosłem tak duży
To ledwo mieści się w kadrze.

* * *

Chodź, chodź, zagraj ze mną jeszcze raz.
Do słodkiego, potem bezsilnego, a potem do bani;
A więc - jak nie chciałem niczego złego;
Aby wykorzystać do trzech siódemek - i dźwięk monet.
Chodź, chodź, włącz mnie, dotknij mnie, rusz mnie;
Zrób napastnika, damę, kartę atutową, główną ligę;
Jestem na początku, pachnę jak świeżo otwarta książka;
Zakłady zostały postawione, panowie, nie ma już zakładów.
Kiedyś myśliwy - szukaj owiec, jak w Murakami;
Pięściami - papier, nożyczki lub kamień -
Prowokuj, blefuj, torturuj mnie bez wezwania;
Idź garściami przez moje kręgi.
Ponieważ jesteś wodą - złap mnie i osła, ale
Hej, nie ma oleju! - niech straty będą kolosalne,
My, żołnierze-zabawki, jesteśmy uniwersalni.
Dopóki nie umrzemy, ochrypłe „puść”.
Podczas gdy na ekranie nie ma punktów, zapisów, błyszczy;
Podczas gdy twoje spojrzenie smaży moje plecy, lazurowe, szorstkie;
Trzymając moje serce w dłoni jak joystick,
Jak dotąd nie szukałeś nikogo do zastąpienia;
Chip; pionek partyzancki; pędziliśmy
Zapadła cisza; przyzwyczaić się do dobrowolnego programu
I utrzymuj suche dłonie, oczy i pistolety;
Z E2 - E4 na bok krok - wykonanie.
Jestem twoim mieczem; lub automatyczny; beczka po ciepłej stronie -
Jak usta; Jestem twoim wzrokiem; Idę wzdłuż krawędzi
Jako saper sprawdzam na skórze drogę do raju
W twojej ręce - a jeśli przegram,
To umieści cię w pudełku - Boże.

* * *

Obiecałem palić do października - i teraz
Noc z mokrym nosem wbija mi się w brzuch
Wygląda na mokre od świateł
W jej wnętrzu płynie jazzowy dym papierosowy
I nie przeżyjesz - i do diabła z dwoma:
Gdzieś w kwietniu można się tylko zdrzemnąć -
Jesień
A ty w tym - jak zawsze żywy.
Gdzieś w kwietniu będziesz wykończony, zmęczony,
Będziesz strzelał, oderwał go, naciągnął na ramiona,
Wpadnij w kąt - i do października ponownie:
Nie ma nic do noszenia oprócz ciebie.
Myśli schodzą pod szybę i stają się znowu
Motyle przeszyte brwią
Wyrzuć swoje - nie wyciągaj, nie osłabiaj.
Błędne koło, tak było, pamiętasz - co to jest? -
Każdego dnia grzebać miłość -
To po prostu za mało cmentarzy.
Oto jestem ukryty pod ramkami
Kąt panoramy miejskiej,
(Przyjaciel nazwał mnie Królową Dramatu)
Tracę całe kilogramy dziennie
Linie - właśnie tu chlapię na liść;
Ręce są puste, bezradne, niedbałe;
Jest zdrowy latem, nawraca jesienią;
Jesień to recydywista.
Jak tam jesteś, słońce, z kim tam jesteś, powietrze jest ciepłe,
Czy dużo myślałeś, widziałeś, nie piłeś wszystkiego,
Czy ściągający popiół spadnie u twoich stóp?
Loki na ustach, łaskocze twoje nozdrze?
Czy to się spełni? - Cóż, to jest to, palę,
Od samego jazzu do rytmu tego października
Palenie palców filtrem - cholera! -
Tutaj palę
Kocham cie
Mówię -
I nic cholernego nie wiem
Co z tym zrobić.

Płynna semolina według przepisu krok po kroku 🥣 ze zdjęciem

Pączki na zalewie krok po kroku 🍩 ze zdjęciem

Kobieta z jabłek i skondensowanego mleka na zimę 🍏 według przepisu krok po kroku

Wiersze na Dzień Matki dla przedszkolaków ✍ 50 wierszy dla dzieci o najlepszej matce, dzieciach, krótkie

Piękno

Moda

Diety